Ludzie śmiecą, odkąd pojawili się na planecie. Na początku nie było to uciążliwe, bo ludzi było mało i nie było tylu przedmiotów. Problem pojawił się, gdy ludzie zaczęli tworzyć miasta. Wtedy odpady kumulowały się na małym kawałku terenu. Nikt nie dbał o ich prawidłowe zagospodarowanie, ludzie wyrzucali odpady na ulicę. Problem nasilił się w XIX wieku, po rewolucji przemysłowej, dzięki której można było produkować więcej i szybciej. Z dekady na dekadę przedmioty zaczęły tracić na wartości, aż doszliśmy do momentu, gdy nikt nie próbuje ich naprawiać, bo szybko i łatwo można kupić coś nowego. W efekcie góra odpadów rośnie.
W 2021 roku na terenie Związku Międzygminnego „Pilski Region Gospodarki Odpadami Komunalnymi” zebrano ponad 63 tysiące ton odpadów. Z tego 57,67 procent to odpady zmieszane, czyli takie, które nie mają szans na poddanie recyklingowi i drugie życie. Dlatego przy okazji Dnia bez Śmiecenia warto przyjrzeć się temu co ląduje w naszych pojemnikach. Segregujmy jak najwięcej, by czarny pojemnik na odpady zmieszane zapełniał się jak najwolniej.
Segregacja nie jest trudna. Bez problemu jesteśmy w stanie odróżnić czy dana rzecz została wykonana ze szkła, papieru albo plastiku. Teraz wystarczy tylko przyporządkować odpad do odpowiedniego pojemnika: zielonego, niebieskiego czy żółtego. Zostaje jeszcze pojemnik brązowy na bioodpady na resztki roślin oraz surowych warzyw i owoców wyrzucanych bez dodatkowych woreczków. Wszystkie odpady z kolorowych pojemników mają szansę na drugie życie, gdy trafią do recyklingu.
Poza tym dziś warto również stawić czoła drugiemu wyzwaniu i… śmiecić mniej. Jest to coraz bardziej popularny trend, który zyskał miano zero waste.
Zero waste opiera się na czterech zasadach: odmawiaj (jednorazowych kubków, próbek kosmetyków, ulotek), ograniczaj (nie kupuj niepotrzebnych rzeczy), wykorzystaj ponownie (zamiast wyrzucać, zastanów się jak wykorzystać daną rzecz), poddawaj recyklingowi (dzięki temu, że segregujemy odpady, mogą być one ponownie przetworzone). Prekursorami modnego dziś ruchu zero waste byli nasi dziadkowie. Dziadek potrafił wszystko sam naprawić lub stworzyć od zera, a babcia bez problemu poradziła sobie z zaszyciem dziury, sama przerabiała ubrania i nie wyrzucała jedzenia, tylko przechowywała je w słoikach. Warto do tego wrócić
Często ograniczenie ilości produkowanych przez nas odpadów wymaga jedynie zmiany kilku nawyków:
- używanie dzbanka filtrującego wodę, by nie kupować wody w butelkach,
- używanie wielorazowej butelki na wodę i pojemnika na drugie śniadanie,
- zabieranie na zakupy własnej torby,
- ograniczenie używania papierowych ręczników kuchennych na rzecz bawełnianych, które można wyprać,
- omijanie produktów wielokrotnie zapakowanych (ogórków w foliowych owijkach, mleka do kawy w małych pojemniczkach, zapakowanych oddzielnie plasterków sera),
- kupowania nowych rzeczy dopiero wtedy, gdy stare się zużyją.
Warto też uświadomić sobie, że gdy kupujemy jednorazowe produkty, inwestujemy w coś, co z założenia jest odpadem, który szybko trafi do kosza.